Fundusz inwestycyjny czy spekulacyjny?

Tylko inwestycyjny, ponieważ ja, proszę pana jestem inwestorem, a nie spekulantem. A czym się różni jeden od drugiego? Słowo spekulant się źle mi kojarzy. A poza tym? Inwestor pomnaża majątek, spekulant też. Tylko w zupełnie inny sposób. Inwestowanie kojarzy się z procesem. Podejmuję decyzje tu i teraz licząc się z tym, że na zyski będę musiał trochę poczekać. Jak długo?

W zależności od rodzaju mojej inwestycji. W zależności jakiego rynku dotyczy. Zatem pojęcie inwestowania w szerszym zakresie będzie dotyczyć lat niż miesięcy. W przypadku spekulacji z reguły mamy na myśli krótsze okresy. Miesiące, tygodnie a bywa że w grę wchodzą i terminy kilkudniowe czy kilkugodzinne. A skoro przedział czasowy jest tu zdecydowanie krótszy oznacza to, że podejmowane ryzyko jest… no właśnie, mniejsze czy większe?

Według słowników inwestowanie opiera się na wzroście wartości, spekulacja na wzroście cen. A skoro tak, to większe emocje (spowodowane większym ryzykiem) będzie wzbudzała spekulacja. Czyli osoba podejmująca tę grę powinna wkalkulować sobie, że sen może mieć raczej niespokojny. A człowiek, który określa siebie mianem inwestora? Z reguły deklaruje, że może zamrozić pieniądze na dłuższy czas. Rok, dwa lata może nawet dłużej. Skoro tak, to czy zasadne jest przejmowanie się krótkotrwałymi zmianami cen w tym okresie? Praktyka rynkowa pokazuje, że deklaracje składane sobie podczas otwierania pozycji (czyli wejścia w inwestycję) są bardzo szybko weryfikowane przez życie. O ile taka osoba nie zdążyła jeszcze nabrać doświadczenia w inwestowaniu, będzie odczuwać silną potrzebę kontrolowania na bieżąco swojej inwestycji, czyli sprawdzać ceny. Tym samym wchodzi w rolę spekulanta. Rolę, której od początku starała się uniknąć. I w ten oto sposób osiąga stan niepokoju, tak niepożądany przy inwestowaniu własnych pieniędzy. To może prowadzić do podejmowania pochopnych decyzji.

Przykład: kupuję fundusz inwestycyjny, a ponieważ nie mam jeszcze doświadczenia wybiorę ten bardziej zachowawczy, z niewielką zawartością akcji. Jednocześnie liczę się z tym, że moja inwestycja może trwać dwa-trzy lata. Wcześniej te pieniądze nie będą mi potrzebne, a swoje bieżące potrzeby zaspakajam środkami z innych źródeł. Transakcja zawarta. I teraz zaczyna się proces obserwacji, w skrajnych przypadkach codziennej. Tylko czy ma to sens? Jeżeli w zamyśle było ulokowanie pieniędzy na kilka lat, to co ci da obserwowanie codziennych zmian cen. To najprostszy sposób do podejmowania pochopnych decyzji. A w efekcie do zrażenia się do tej formy pomnażania majątku.