
Dlaczego zaciągamy pożyczki?
Bo świat pędzi do przodu, a my nie zawsze mamy gotówkę, by nadążyć za swoimi marzeniami. Wbrew słowom starego Kunickiego vel Kunika (ze znanego serialu), który dowodził, że pieniądze to tylko „niepotrzebna komplikacja”, współczesne ambicje nakłaniają nas do ich gromadzenia, a przynajmniej posiadania. I nie chodzi już tylko o podstawowe potrzeby – jedzenie czy dach nad głową – ale o te bardziej wyrafinowane pragnienia. Poczynając od sojowego latte w designerskim kubku, poprzez mieszkanie w samym sercu miasta, aż po zagraniczne wakacje marzeń.
Ale czy warto płacić odsetki i prowizje, by zaspokoić te luksusowe żądze? Wiele osób nie wyobraża sobie życia bez łatwo dostępnej gotówki, a banki i instytucje finansowe tylko czekają, by czerpać zyski z naszych pożyczkowych decyzji. A co, jeśli istnieje sposób, by korzystać z pożyczek zupełnie bez kosztów? Wyobraź sobie – darmowa gotówka na wyciągnięcie ręki. Czy odmówisz sobie takiej okazji?
Ale czy to w ogóle jest możliwe?
Jest. Niestety nie dla każdego. Okazuje się, że istnieje takie narzędzie, które można z powodzeniem wykorzystać. Problem polega na tym, że jest dostępne tylko dla wybranych. Dlaczego dla wybranych? Albowiem nie każdy zakład pracy otwiera przed tobą takie drzwi. O co chodzi? Już wyjaśniam.
Poznaj historię pani Marii – kobiety, która postanowiła wykorzystać system na swoją korzyść. Pracując w firmie liczącej około tysiąca osób, dosyć szybko zorientowała się, że może korzystać z pożyczek oferowanych przez Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych. Pożyczek nieoprocentowanych.
Wzięła na próbę. Raz, potem drugi. Najpierw drobne kwoty, by z czasem sięgnąć po pożyczkę w wysokości maksymalnej tj. 10 000 zł. Wcześniej pieniądze te służyły tylko na „okołodomowe” potrzeby. Ogarniała nimi drobne remonty, częściowo wakacje czy zakup jakiegoś sprzętu AGD lub RTV.
Lecz pewnego dnia pani Maria postanowiła zaryzykować i przeobrazić zwykły kredyt w inwestycję. Zamiast wydawać otrzymane pieniądze, zdecydowała się zasilić nimi swoje Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Pożyczkę zaciągnęła przed końcem roku. Liczyła na to, że jeżeli uda jej się szybko rozliczyć PIT, ma szanse na zwrot części podatku już w pierwszym kwartale kolejnego roku. A przy drugim progu podatkowym kwota była warta zachodu. Gwarantowany zysk w wysokości 32% brzmiał zachęcająco. W dodatku kwota pożyczki w zupełności pokryła górny limit wpłaty do tego programu.
Decydując się na taką transakcję przekroczyła granice utartych schematów. Większość ludzi traktowałaby darmową pożyczkę jako idealny sposób na sfinansowanie swoich zachcianek. Ona nie tylko, że poszła inną drogą, to dodatkowo postanowiła reinwestować zyski, tworząc swoisty finansowy efekt domina.
Można by zapytać – czy nie lepiej byłoby systematycznie odkładać kilkaset złotych miesięcznie zamiast brać pożyczkę?
Odpowiedź jest prosta: życie rzadko kiedy pozwala na takie luksusy! Codzienne wydatki nie zawsze pozostawiają miejsca na oszczędności. Dużo łatwiej jest nam wygospodarować konkretną kwotę z jednorazowej premii, nagrody czy innego bonusu niż z cyklicznej pensji. Dlatego właśnie historia pani Marii brzmi jak scenariusz alternatywnej rzeczywistości – wykorzystanie okazji, która zmienia zasady gry.
Nauczyliśmy się, że konkretne przedmioty należy używać w konkretnych działaniach. Młotek służy do wbijania gwoździ, czajnik do gotowania wody, a komputer… no, to akurat nienajlepszy przykład.
Niemniej jednak już pewnie wiesz o co mi chodzi.
Czasem warto złamać schemat.
Czasem warto być pierwszym.
A czasem warto po prostu pójść pod prąd. Na rynku finansowym znajdziemy więcej produktów i rozwiązań, których nazwy sugerują ich przeznaczenie. Ale czy nie warto spojrzeć nieco szerzej i wykorzystać je do własnych celów?
Masz wątpliwości?