Do badania, które przeprowadzali Tesser i Campbel zapraszano pary przyjaciółek. Przyjaciółkom tym towarzyszyła jeszcze jedna uczestniczka, nieznana im obu. W trakcie eksperymentu wszystkie trzy kobiety wykonywały zadania związane z dokonywaniem oceniania, bądź w zakresie estetyki, bądź wrażliwości społecznej. W pewnej chwili proszono je, aby oceniły jak radzą sobie z tym zadaniem dwie pozostałe uczestniczki badania. Okazało się, że panie wyżej oceniały osiągnięcia przyjaciółki niż nieznajomej, w zadaniach odnoszących się do dziedziny, którą uważały za mniej ważną dla siebie. Jednak kiedy dziedzina była ważna dla pytanej, wówczas oceny osiągnięć przyjaciółki były zaniżane w stosunku do osiągnięć nieznajomej.
Dlaczego? Badacze tłumaczyli to w sposób następujący. Jeżeli dziedzina, której dotyczy ocena, nie jest dla nas szczególnie istotna, wówczas mamy naturalną skłonność do podwyższania w tej dziedzinie osiągnięć osób nam bliskich, w porównaniu z osobami nieznajomymi. Co innego kiedy dziedzina, której dotyczą oceny jest dla nas ważna. Jest ważna dla naszej samooceny. Wówczas osiągnięcia osoby bliskiej zagrażają nam. Wtedy, aby utrzymać własną wysoką samoocenę, mamy skłonność do zaniżania osiągnięć osób bliskich.
Jako przykład można podać przełożonego, który dba o to, by jego podwładni nie byli od niego lepiej wyedukowani, inteligentni czy bardziej doświadczeni, właśnie po to by mu nie zagrażali.
Doradcy finansowi podają jeszcze jeden przykład. Jeżeli ktoś potrzebuje obowiązkowego ubezpieczenia OC, to chętnie zadzwoni do znajomego agenta ubezpieczeniowego. Ale kiedy w grę wchodzi pomoc przy inwestowaniu pieniędzy, wówczas ludzie zdecydowanie mniej chętniej korzystają z pomocy znajomych doradców finansowych. Niejednokrotnie taka osoba prędzej zaufa nieznajomemu pracownikowi banku, niż np. córce, zięciowi czy sąsiadowi, którzy pracują w branży finansowej. Aczkolwiek, poza przytoczonymi powyżej, tutaj może odgrywać rolę jeszcze inny czynnik. Niechętnie chcemy przyznać się znajomym czy rodzinie ile pieniędzy posiadamy. Wolimy zatem ulokować środki za pośrednictwem osoby, która zna nas zdecydowanie słabiej. Jednak, aby i ta osoba nie miała pełnej wiedzy o naszych finansach, zakładamy lokaty w kilku bankach. Taka dywersyfikacja może mieć swoje dobre strony (zazwyczaj klienci wspominają o bezpieczeństwie środków), jednak z punktu zarządzania portfelem jest mało efektywna. Doradca w banku będzie miał niepełny obraz konstruując nam portfel, przez co może być on zbyt zachowawczy. A tym samym możemy nieświadomie pozbawić się możliwości powiększenia naszego majątku.