W którą stronę pójdzie rynek?

Przekleństwem osób, które zajmują się zawodowo rynkiem kapitałowym bywa przeświadczenie innych osób o tym, że wiesz co zadzieje się na rynku. Mało tego, wiesz ale nie chcesz się tą wiedzą podzielić. Skąd to przekonanie? Cóż, skoro pracujesz w branży finansowej, siłą rzeczy jesteś bliżej tego co się dzieje na rynkach. A skoro tak, to na pewno wiesz co zdarzy się jutro, za tydzień czy za miesiąc. Bądź tu mądry i wytłumacz laikowi, że to tak nie działa. Owszem, możesz posiadać wiedzę szerszą niż przeciętny inwestor. Pewnie będziesz mieć też większe doświadczenie. Możesz sporo czasu poświęcać na obserwowanie rynków akcji, ale czy to oznacza że wiesz co zdarzy się na kolejnej sesji? Czasem można usłyszeć jak poirytowany analityk giełdowy, na pytania o to co przyniesie przyszłość odpowiada:

„Nie mam szklanej kuli”. A rozmówca wydaje się być zdziwiony. Przecież ten człowiek spędza na analizie tego czy innego rynku po kilka a nawet kilkanaście godzin dziennie, zatem wiedzieć powinien! Czyżby?

Historia handlu papierami wartościowymi to jakby nie patrzeć jakieś kilkaset lat. Ale weźmy ostatnie sto. Czy jesteś w stanie wymienić chociaż jedno nazwisko rynkowego guru, który w ciągu ostatniego wieku miał 100% sprawdzonych prognoz? (Pomijając tych , którzy są w stanie sterować rynkiem, zwłaszcza tym o małej płynności). Ciężko, prawda? Niektórzy analitycy mówią, że gdyby wiedzieli jak zachowa się rynek, swoje analizy pisaliby siedząc na karaibskiej plaży z laptopem na kolanach:)

Tymczasem, przeciętny klient przychodzący do banku/biura maklerskiego/doradcy finansowego oczekuje, że powiedzą mu tam w jaki jeden rodzaj aktywów (lub jeszcze precyzyjniej, w  akcje jakiej spółki) ma zainwestować by zarobić. Nie, by dać sobie możliwość zarobku, ale by zarobić. Czyli szuka inwestycji, która zapewni mu stuprocentową skuteczność. I nie zawsze jest skłonny uwierzyć, że osoba znajdująca się po drugiej stronie biurka nie może dać mu odpowiedzi jakiej oczekuje. Nigdy nie mamy pewności, że dany pomysł na zainwestowanie pieniędzy przyniesie spodziewany zysk. Tak samo jak nie mamy pewności co przyniesie nam przyszłość w życiu osobistym czy zawodowym.

W takim razie, czy oznacza to, że powinniśmy powstrzymać się od inwestowania? Cóż, pytanie o oczekiwania. Skoro oczekujesz stopy zwrotu przewyższającej poziom oprocentowania zwykłej lokaty bankowej, warto otworzyć się na możliwości jakie daje rynek kapitałowy, byle z rozsądkiem. Co to znaczy? Po pierwsze, nie wymagać gwarancji, tam gdzie nikt jej nam dać nie może. Po drugie, zaakceptować fakt, że potencjał wyższych zysków mają te formy inwestycji, które obarczone są wyższym ryzykiem. Po trzecie rozłożyć pieniądze na kilka części i każdą umieścić w innej klasie aktywów. Tym samy zostanie spełniony warunek dywersyfikacji. I po czwarte – dać sobie czas. Inwestowanie wymaga czasu. Jeżeli oczekujemy zysków w ciągu najbliższego tygodnia czy miesiąca, bliżej nam do spekulacji niż inwestowania.

Do tych zasad można by dołożyć jeszcze 2-3 kolejne, ale na początek wystarczy. I dzięki umiejętnemu ich zastosowaniu nie będziemy potrzebować szklanej kuli. Ponadto, zrozumienie zasad związanych z rynkiem kapitałowym pozwala zachować spokój kiedy nasza inwestycja ulega wahaniom. Znacznie łatwiej je przetrwać kiedy wiemy skąd wzięły się nagłe spadki i co było przyczyną wzrostów. No, ale do tego trzeba włożyć trochę wysiłku. I albo samemu zgłębić wiedzę i zdobyć doświadczenie, albo porozmawiać z osobą która wprawdzie nie wie co zdarzy się jutro, ale na bieżąco obserwuje rynek i będzie w stanie przygotować nas na różne scenariusze.