Paradoks rosnących wydatków

 

Teraz jeszcze nie stać mnie na oszczędzanie (a co dopiero mówić o inwestowaniu!), gdyż zarabiam tylko 2000 zł. Ale kiedy zmienię pracę i będę zarabiać 4000 zł, wówczas na pewno uda mi się coś odłożyć. Błąd, nie uda się. A dlaczego?

Często młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy (i siłą rzeczy nie zarabiają zbyt wiele) deklarują, że zaczną oszczędzać na przyszłość dopiero w momencie, kiedy ich zarobki będą większe. Dlaczego? Ponieważ teraz nie mam tyle pieniędzy, aby dało się wygospodarować jeszcze tych parę złotych- mówią. Niestety, wraz ze wzrostem dochodów nie rośnie nasza skłonność do oszczędzania. Najczęściej jest wręcz przeciwnie.

Zauważmy jak to działa. Zarabiamy 3000 zł. Dla ułatwienia przyjmijmy, ze jest to kwota netto. Nasz bank zaraz zaproponuje nam kartę kredytową oraz limit debetowy w rachunku. Nie, nie zamierzamy z tego korzystać, bo przecież wiemy, że bank nie oferuje nam tych „udogodnień” za darmo. Jednak czujemy się bardziej komfortowo wiedząc, że w razie potrzeby możemy sięgnąć po te środki. A ponieważ człowiek odczuwa potrzebę natychmiastowej konsumpcji, to będą zdarzać się przypadki kiedy użyjemy karty kredytowej. Głównie dlatego, iż decyzje o kupnie podyktowane są przez emocje, a nie zdrowy rozsądek. Zdrowy rozsądek podpowiada – odłóż część dochodu, po to abyś nie musiał obawiać się przyszłości. Odłożę – odpowiadasz – ale w przyszłości. Cóż, wydaje ci się, że kwota 3000 zł jest na tyle mała, że nie ma z czego odkładać. Czy gdybyś od jutra zaczął/-ęła zarabiać 4000 zł, to znaczy że odłożysz ten dodatkowy 1000 zł? Nie, gdyż zapewne już teraz nosisz w głowie plany i marzenia, którym ten 1000 zł bardziej się przyda. Wraz ze wzrostem dochodów u większości ludzi zwiększają się także „koszty życia”. Pojawia się zdolność kredytowa, bank zwiększa limit na karcie, to samo z saldem debetowym i znów pokusa do wydawania pieniędzy rośnie. Jak sobie z tym poradzić?

Niezależnie od poziomu dochodów zacznij odkładać jakąś część. Nawet niewielką, byle systematycznie. Chodzi o wyrobienie w sobie nawyku oszczędzania. Można to zautomatyzować, zlecając stałą dyspozycję przelewu w banku. Taki proces załatwi przy okazji jeszcze jedną sprawę. Częstym argumentem jest – Ale ja nie wiem czy mogę oszczędzać długoterminowo, bo co będzie, gdy te pieniądze okażą mi się niezbędne?  Zacznij, a zobaczysz że wygospodarowana w ten sposób kwota szybko znajdzie się „poza budżetem” na bieżące wydatki i nawet nie odczujesz jej braku. Jeżeli nie chcesz się wiązać długoletnimi planami systematycznego oszczędzania/inwestowania, to załóż sobie osobny rachunek/subkonto, na którym będziesz lokować co miesiąc daną kwotę. Te pieniądze będą cały czas dostępne, ale na osobnym koncie. I zobaczysz, że wcale nie są ci niezbędne do bieżącej konsumpcji. Ten system przetestowało już wiele osób i było zdziwionych faktem, że to takie proste a działa.