A czy mam tu gwarancję?

To pytanie często pada z ust przeciętnego zjadacza chleba, który do tej pory korzystał wyłącznie z lokat bankowych. Który przyzwyczajony był do tego, że już w momencie startu wiedział na jakie odsetki może liczyć. I nagle okazuje się, że staje przed wyborem który jest dla niego niekomfortowy. Ma przed sobą propozycję zakupu instrumentu finansowego, gdzie nie jest określona  wysokość  „wygranej”. A skoro tak, to znaczy, że ten produkt obarczony jest jakimś ryzykiem. Często konstrukcja tego rozwiązania jest  niezrozumiała. Jak sobie z tym poradzić? Zażądać gwarancji. Jeżeli nie gwarancji zysku, to przynajmniej gwarancji ochrony kapitału.

Niestety, tam gdzie mamy szanse na większe zyski, naprawdę rzadko mamy gwarancję ich osiągnięcia. Dostajemy możliwość zarobienia więcej niż na standardowej lokacie, kosztem wzięcia na siebie ryzyka. Mniejszego lub większego, w zależności od rodzaju produktu. Dla większości ludzi jest to problem. W szkolenie nie uczono nas matematyki finansowej, kładąc nacisk na te aspekty królowej nauk, które w późniejszym życiu wykorzystujemy nader rzadko. Dlatego kiedy słyszymy ryzyku, z dużą niechęcią jesteśmy skłonni wysłuchać propozycji. Trochę dziwi fakt, że chcemy gwarancji dotyczącej naszych własnych pieniędzy, podczas gdy godzimy się podejmować ryzyko w codziennym życiu.

Czy idąc do lekarza dostajemy gwarancję, że wyzdrowiejemy? Czy powierzając swoją sprawę adwokatowi mamy gwarancję, że wygramy w sądzie? Czy spędzając noce nad książkami, mamy gwarancję że zdamy egzamin? Czy, w końcu, przechodząc przez ulicę mamy gwarancję, że nawet przechodząc na zielonym świetle nie potrąci nas samochód? Możemy mnożyć te przykłady, a i tak dojdziemy do wniosku, że w przeważającej ilości życiowych sytuacji godzimy się na ryzyko. Właściwie nie mamy innego wyjścia. Tak skonstruowany jest świat i wiele tu nie zmienimy.

Zatem dlaczego przeciętny Kowalski słysząc o akcjach, obligacjach, funduszach czy złocie uporczywie zadaje pytanie: A czy mam tu gwarancję? Należałoby zauważyć, że dostając gwarancję dostajesz w pakiecie przyrzeczenie, że na tym rozwiązaniu nie zarobisz. Skoro przy inflacji na poziomie 4 %, zgadzasz się na oprocentowanie depozytu na poziomie 1% czy nawet 3%, to nie potrzebujesz kalkulatora by stwierdzić że finalnie będziesz „pod kreską”. Czyli obstając przy gwarancji, otrzymujesz gwarancję… straty.