Potrzebujesz gwarancji? A po co?

Bezpieczeństwo. W piramidzie potrzeb Maslowa, powszechnie przywoływanej przez spore grono prelegentów, bezpieczeństwo zajmuje bardzo ważne miejsce. I jakkolwiek sama idea została ponoć nieco zniekształcona, to z potrzebą bezpieczeństwa mało kto dyskutuje.

Cytując za Wikipedią, „potrzeby ochrony i bezpieczeństwa obejmują:

  • bezpieczeństwo osobiste;
  • bezpieczeństwo ekonomiczne;
  • zdrowie i dobre samopoczucie;
  • zabezpieczenie przed wypadkami/chorobami i ich negatywnych skutków.”

Nasuwa się pytanie, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo? Osobiste – można dbać o swój stan zdrowia, biegać, pływać i dobrze się odżywać. Dodatkowo, rozglądać się z uwagą przechodząc przez przejście dla pieszych oraz starać się „nie pchać palców między drzwi”. Tylko czy podejmowanie takich działań na pewno uchroni nas przed chorobą, wypadkiem czy śmiercią? No właśnie. Nie znamy dnia, ani godziny. Nikt nie jest w stanie zagwarantować nam, że zasypiając wieczorem, obudzimy się następnego ranka. Ani nawet tego, że nie stracimy pracy, zdrowia, rodziny, włosów, zębów itp. Na dobrą sprawę, w żadnym obszarze życia nie dostajemy gwarancji.

A jednak z jakiś powodów ludzie żądają gwarancji od instytucji finansowych, którym powierzają pieniądze. Może to wynikać z faktu, iż akceptujemy fakt, że są pewne aspekty życia na które nikt z nas nie ma wpływu (jak wichura, która może zerwać nam dach lub piorun uderzający w komin). I być może chcemy zrównoważyć sobie tę niepewność, żądając gwarancji, tam gdzie jednak ktoś może nam ją zaoferować.

W przypadku produktów finansowych są to znane od pokoleń lokaty bankowe. Powiedzenie „masz to jak w banku” wydaje się przechodzić z pokolenia na pokolenie. A to rodzi swojego rodzaju przyzwyczajenie. Skoro dziadek i ojciec korzystali z tej formy lokowania pieniędzy, skorzystam z ich życiowego doświadczenia i podążę tą samą drogą. Tylko czy ta droga jeszcze jest taka sama?

Wielokrotnie zdarzyło mi się zaobserwować zdziwienie na twarzy człowieka, który właśnie   dowiedział się, że korzystniej dla niego było trzymać pieniądze dwa lata temu, na lokacie oprocentowanej 0,1% w skali roku, niż dzisiaj kiedy bank oferuje mu 7% rocznie. Przecież odsetki w wysokości 7%  są wielokrotnie wyższe niż w przypadku 0,1%. Zgadza się. Nominalnie tak. Realnie ponosisz większą stratę. Powód? Spadek siły nabywczej pieniądza na skutek zjawiska zwanego potocznie inflacją. W czasach kiedy bank oferował ci 0,1% na lokacie, poziom inflacji oscylował wokół 4%. Zatem twoja realna strata wynosiła minus 4%. Dzisiaj, kiedy dostajesz 7% przy inflacji na poziomie 16%, tak naprawdę tracisz 9%. I wprawdzie otrzymujesz odsetki, które powiększają twój początkowy kapitał, ale co z tego skoro za tę powiększoną kwotę kupisz mniej dóbr niż rok wcześniej za kwotę wyjściową.

Chociaż nie każdy patrzy na to w ten sposób, i nie zawsze jest w stanie łatwo to policzyć, to w życiu codziennym doświadcza tego zjawiska na własnej skórze. Kiedy? Robiąc zakupy (najczęściej spożywcze) czy to w osiedlowym sklepiku czy w hipermarkecie. Często ze zdumieniem zauważając, że 200 złotych wydane rok wcześniej pozwoliło zapełnić cały wózek, a nie tylko zakryć jego dno.

Zatem czy dalej warto upierać się przy gwarancji związanej z lokatami bankowymi? Może nadszedł czas by dać sobie szansę i oprócz dobrze znanych lokat, dołożyć do swojego portfela produkty, które mają szansę powalczyć z inflacją. A przynajmniej spróbować trochę ją dogonić. Jak widać, w dzisiejszych czasach żądanie gwarancji może okazać się pułapką.