Przychodzi klient do banku. Uświadomiony i zdecydowany. Uświadomiony, ponieważ wie że poza lokatami w banku można nabyć również inne produkty. Nie tylko takie służące przechowywaniu pieniędzy, ale i takie które mogą (przynajmniej teoretycznie) te pieniądze pomnażać. Zdecydowany, ponieważ już powziął decyzję. Nie chce lokat, chce funduszy inwestycyjnych. Słyszał, że inwestując w fundusze można sporo zarobić, słyszał że są różne rodzaje funduszy i chociaż tu jego wiedza się kończy, to niezrażony wchodzi do banku by dopytać o szczegóły. I tu może się zdziwić. Albowiem niewykluczone, że rzuci mu się w oczy plakat następującej treści:
600 funduszy w ofercie.
Super! Jest z czego wybierać.
Ale czy na pewno super? Przecież jeżeli klient jest osobą myślącą, to zapewne przemknie mu przez głowę myśl: Zaraz, zaraz. Jaka jest szansa, że wybiorę jeden lub nawet kilka funduszy, które będą dla mnie optymalne? Spośród 600 funduszy? Przecież to loteria. Oczywiście można argumentować, że przecież w każdym banku znajdziemy doradcę klienta, który chętnie przybliży mu specyfikę inwestowania w dany rodzaj funduszy, opowie w co dany fundusz lokuje środki, na jakich rynkach działa, jakich zysków może się spodziewać klient oraz jakie ryzyko wiąże się z taką inwestycją. Tak, doradca jest właśnie od tego. Jednak zastanówmy się który doradca będzie w stanie powiedzieć chociaż dwa zdania o każdym z funduszy jakie jego bank ma w ofercie. To nie jest możliwe. Raz z tego powodu, iż nikt nie „ogarnie” 600 produktów, a dwa – z powodu braku czasu. I to co w zamyśle banku (a dokładnie speców od marketingu) miało przyciągnąć klientów, może ich odstraszać. Zbyt duży wybór powoduje, że nie jesteśmy w stanie się zdecydować, obawiamy się możliwości popełnienia błędu i w efekcie powstrzymujemy się od dokonania transakcji.
No, chyba że intencją banku było pozyskanie nowych środków na lokaty, wówczas zaakcentowanie bardzo bogatej oferty funduszy rzeczywiście ma sens. Klient nie będąc w stanie zdecydować się na żaden fundusz wybierze starą, dobrze znaną …lokatę.