Efekt Coolidge’a na giełdzie?

Czym jest to obco brzmiące zjawisko? Uwaga, podaję za Wikipedią:

„Zjawisko nazwał w 1955 r. amerykański etolog Frank A. Beach, któremu takie określenie zasugerował jeden ze studentów podczas konferencji psychologicznej, tłumacząc ją anegdotą o prezydencie stanów Zjednoczonych Johnie Calvinie Coolidge’u: Pewnego razu zwiedzał fermę drobiu wraz z żoną. Ta na wieść, że kogut może odbywać dziesiątki stosunków dziennie, powiedziała: Proszę powtórzyć to panu Coolidge’owi!. Gdy to zrobiono, prezydent spytał: A czy za każdym razem z tą samą kurą?. Usłyszawszy: Nie – ciągle z innymi, polecił: Proszę szybko powtórzyć to pani Coolidge!”

 

A jaki to może mieć związek z inwestowaniem, czy grą na giełdzie?! Zobaczmy…

Każdy kto gra na giełdzie lub kupuje jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, staje przed wyborem. Kilkaset spółek do wyboru, kilkaset (a co najmniej kilkadziesiąt) funduszy.  Jednak tak duży wybór szybko pokazuje swoje ciemne oblicze. Jeżeli miałbyś wybrać jedną czekoladkę spośród 100 różnych, jaka jest szansa, że trafisz na tę najlepszą? Ten sam wybór ma człowiek dokonujący zakupów na rynku kapitałowym. Jaka jest szansa, że spośród 100 funduszy wybiorę ten najlepszy. Nawet jeżeli podzielimy je na grupy (a spółki np. na branże), nadal liczba dostępnych opcji jest zbyt duża. A im trudniejszy wydaje się wybór, tym mniej chętnie go dokonujemy. Czyli kiedy pojawia się nadmiar wyboru, pojawia się również silne poczucie żalu.

Ale załóżmy, że inwestor zdecydował się na jedno rozwiązanie. Fundusz akcji X. Po roku okazało się, zarobił 12%. To powinno utwierdzić go w przekonaniu, że wybór był słuszny (oczywiście, jeżeli podobny fundusz akcji Y wygenerowałby wynik na poziomie 15%, wówczas …patrz: TUTAJ). W tym miejscu należałoby podjąć decyzję: trzymam, albo sprzedaję.  Zarobiłem wysoko powyżej poziomu lokaty bankowej – sprzedaję. Sprzedałem i co dalej. Dysponuję  gotówką. Poprzednia inwestycja się udała. Zatem mam łatwość podjęcia kolejnej decyzji zainwestowania w rynek akcji. I wracam do punktu wyjścia – 100 funduszy, który wybrać? Tyle, że teraz niewiadomych jest już nieco mniej. Wszak mam już „swój” fundusz, który zapisał się w mej pamięci złotymi zgłoskami, bo dał mi zarobić! Dlatego z łatwością odnajdę w sobie argumenty popychające mnie do tego, by wrócić z gotówką do tego samego funduszu. I może to być słuszna decyzja, pod warunkiem że …hossa na tym rynku będzie nadal trwać.

Wracając do nieco przewrotnego pytania „Czy efekt Coolidge’a występuje na giełdzie?”, można się zastanowić, czy nie powinienem „przesiąść się” na inny rodzaj inwestycji. Jeżeli trwam przy rynku akcji, to może inny kraj lub branża. A jeżeli nie chcę narażać zarobionych do tej pory pieniędzy, to może rynek obligacji?

Oczywiście efekt Coolidge’a wg definicji przytoczonej na początku ma się nijak do rynku kapitałowego, to jednak stanowi dobry wstęp do zagadnienia polegającego na wykorzystaniu różnych dostępnych opcji. A zwie się ono dywersyfikacją.