Rower. Mniej lub bardziej (zwłaszcza obecnie) skomplikowane urządzenie do przemieszczania się. Skomplikowany zwłaszcza wydaje się system przerzutek (szczególnie dla kogoś kto wychował się na składaku o nazwie Wigry 2). Obecnie przerzutki w rowerach mają 2-3 zębatki z przodu i 7-8 z tyłu. Tak w uproszczeniu. Interesujące są zwłaszcza te tylnie, gdyż to one poprawiają komfort jazdy. I tak, jadąc pod górkę dobrze jest ustawić przerzutkę na większej zębatce (wówczas wkładamy mniej wysiłku i zmniejsza się ryzyko iż „wyplujemy płuca”). A na prostej, płaskiej drodze możemy nabrać szybkości dzięki najmniejszej zębatce. To rowerzysta decyduje, w którym momencie użyć odpowiedniego przełożenia. Początkujący musi dać sobie trochę czasu, aż opanuje płynne zmiany, tak by jazda była przyjemnością, a nie męką. W każdym razie da się tego nauczyć:)
Ten krótki kurs obsługi roweru był mi potrzebny do pewnej analogii.
Mechanizm z dobieraniem odpowiednich zębatek do warunków terenowych uzmysłowił mi, że podobny system możemy wykorzystać przy konstrukcji portfela inwestycyjnego. Pozornie bez związku, ale zerknijmy jak to działa. Mamy portfel inwestycyjny zdywersyfikowany w bardzo prosty sposób, tylko 3 grupy aktywów: akcje, obligacje, depozyt. Dzisiaj wiemy, że przy zerowych stopach procentowych pieniądze trzymane na depozytach bankowych nie przyniosą nam zysku. A licząc inflację, poniesiemy realną stratę. Podobnie sytuacja może wyglądać w przypadku obligacji skarbowych. Powstaje zatem pytanie czy rezygnować z tych części portfela, które nie przynoszą dochodu? Dla uproszczenia przyjmijmy, że nie generują dodatkowych kosztów. Wychodzimy na nich na zero. Cały czas mamy szansę zarobku na części akcyjnej portfela, powstaje więc pokusa by wszystko przerzucić na akcje.
I tu wróćmy do roweru i przerzutek. Załóżmy, że mieszkam w terenie górzystym i wiem, że w najbliższej okolicy nie uświadczę dłuższego odcinka płaskiej drogi. Zatem mogę zadać sobie pytanie w jakim celu jest mi potrzebna ta najmniejsza zębatka. Wszak ona służy do generowania większych szybkości, a nie do jazdy po wzniesieniach. Mam ją zdemontować? Cóż, to mogłaby być pochopna decyzja, albowiem może się zdarzyć że któregoś dnia wybiorę się na przejażdżkę nieco dalej od swojego miejsca zamieszkania i będę miał możliwość wykorzystania efektywnie wszystkich przełożeń.
Zatem, jeżeli nawet mam dzisiaj w portfelu np. fundusz obligacji, który nie przynosi mi spodziewanych zysków, to warto pamiętać że może on pełnić funkcję stabilizującą całość portfela, gdyż rzadko zdarza się że część akcyjna będzie cały czas piąć się w górę. To może pozbyć się gotówki? Tu pokusa może być silniejsza, warto jednak pamiętać, że gotówka również może się przydać. Po co? Aby wykorzystać ją do zakupów, gdy pojawi się możliwość uzupełnienia portfela o jakieś tanie (np. przecenione lub niedoszacowane) aktywa. Oczywiście niekoniecznie trzeba przechowywać te wolne środki na depozycie bankowym, są formy nieco bardziej opłacalne, które w każdej chwili można zamienić na gotówkę.
Pokusa, aby pozbyć się tych aktywów które aktualnie nie zarabiają bywa u inwestorów bardzo silna. Należy jednak pamiętać, że jeżeli w twoim portfelu wszystkie rodzaje aktywów rosną lub spadają w tym samym czasie, oznacza to że twój portfel jest niewłaściwie zdywersyfikowany. No, chyba że jest to działanie świadome, czyli rozumiesz i akceptujesz związane z tym ryzyko.