Zapytajmy inaczej: który rodzaj ryzyka jest groźniejszy, to uświadomione czy to nieuświadomione? Cóż, … chyba to nieuświadomione jest groźniejsze. Dlaczego? Ponieważ pomimo faktu iż nawet nie wiem, że istnieje może na mnie spaść jak grom z jasnego nieba. Tak, ale… właściwie wiesz, że istnieje. Tylko nauczyłeś się z nim żyć i traktować je jako nieodłączną cześć życia. Twojego życia, bo w przypadku kogoś innego może ono nie występować. Inny człowiek może mieć swoją własną listę ryzyk, z którymi żyje. Tyle teorii, czas na przykład.
Jeżeli mieszkasz w dużym mieście zapewne kilka, a może kilkanaście razy dziennie przechodzisz przez jezdnię. Mam nadzieję, że w dozwolonym miejscu:) Ale nawet jeżeli korzystasz z dobrze oznakowanego przejścia dla pieszych, to czy masz jakąkolwiek gwarancję, że przejdziesz bezpiecznie na drugą stronę? Hmm, nigdy. Przyjmijmy, że zachowujesz najwyższą staranność, przechodzisz przez jezdnię tylko na pasach i przy zielonym świetle. Czy masz pewność, że nagle nie pojawi się samochód z kierowcą który stracił panowanie nad pojazdem i nie zawinie cię z jezdni. Nigdy nie mamy takiej pewności. A skoro nie mamy pewności, to siłą rzeczy pojawia się element ryzyka. Jednak ten rodzaj ryzyka wydaje się nam oswojony. Oswojony ponieważ doświadczamy go na co dzień. Skoro tyle razy przechodziłem przez jezdnię i nic mi się nie stało, to przyjmuję że to ryzyko nie jest zbyt duże a tym samym jest dla mnie akceptowalne. Nauczyłem się z nim żyć.
Jednak gdyby ktoś żyjący w głuszy niczym eremita, spojrzał z boku na twoje życie, dla niego będziesz kimś kto podejmuje olbrzymie ryzyko codziennie przekraczając ulice wielkiego, ruchliwego miasta. Z kolei dla niego nie będzie ryzykowne zagubienie się w wielkim lesie, w którym egzystuje. Natomiast ty możesz poczuć się niepewnie kiedy znajdziesz się w sytuacji gdy otaczają cię wokół wysokie drzewa. Zachodzi obawa, że się zgubisz.
Jednym z ryzyk dotyczącym pieniędzy (które rzadko sobie ludzie uświadamiają) jest ryzyko trzymania pieniędzy na depozytach bankowych. Jakie ryzyko? Przecież to bank. Tak, w dodatku otwarty w konkretnych godzinach. Zatem dostęp do twoich pieniędzy nie jest nieograniczony. Ok, to większość z nas rozumie i akceptuje. Zasad działania Bankowego Funduszu Gwarancyjnego już nie. Jednak najważniejszym z ryzyk jakie zaczęło sobie uświadamiać coraz więcej osób jest ryzyko inflacji. Ryzyko, które było zawsze, a od kilku lat dotkliwie doświadczało świadomych depozytariuszy. I potrzebne było dopiero zejście z oprocentowaniem lokat w bankach do zera, aby ich klienci zaczęli uświadamiać sobie, że coś jest nie tak. Skoro nie dostaję już odsetek, to jaki jest sens deponowania pieniędzy na 3, 6 czy 12 miesięcy? Mało tego, skoro wokół coraz głośniej mówi się o rosnącej inflacji, w takim razie to zapomniane ryzyko właśnie zmaterializowało się z tym większą mocą. Nagle do łask wróciło pojęcie realnej stopy procentowej i coraz większego znaku minus. Okazało się, że warto nadstawić ucha na propozycje innych niż do tej pory rozwiązań. Skoro produkt znany od zawsze przestaje działać, warto otworzyć się na coś nowego. Niekoniecznie nowego na rynku, ale nowego dla mnie. Taaak, tylko, że te inne rozwiązania, które mają zapewnić co najmniej dodatnią realną stopę procentową wiążą się z ryzykiem. Tym groźniejszym, że niezrozumiałym. Jasne, ale ten stan nie musi trwać wiecznie. Wiedzę można uzupełnić, doświadczenie zdobyć i znów wyjść na plus. I po pewnym czasie zorientować się, że ryzyko postrzegane początkowo jako nie do przyjęcia z upływem czasu staje się oswojone i akceptowalne.