Minus 10? To ja poczekam.

Wymienione w tytule „minus 10” to nie wskazanie temperatury na zewnątrz. To wynik inwestycji, która miała stabilnie przyrastać, jednak w ciągu ostatniego roku nieoczekiwanie wygenerowała taką właśnie stratę. Cóż, jeżeli inwestujemy na rynku kapitałowym, ryzyko zawsze jest wpisane w ten proces. Ale nie zawsze uświadamiane. Zwłaszcza w przypadku, gdy osoba która chce pomnożyć pieniądze wybiera sposób według niego bezpieczny. Co to oznacza? W powszechnym postrzeganiu inwestowania, lokowanie oszczędności w obligacje powinno być bezpieczniejsze niż w akcje. Ogólnie rzecz biorąc tak powinno być. Oczywiście warto wziąć pod uwagę, że obligacje wyemitowanie przez dopiero co powstałą spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością wcale nie muszą być bezpieczniejszą formą inwestowania niż akcje dużej spółki z kilkudziesięcioletnią historią. Często jest wręcz odwrotnie. Niemniej jednak, kiedy jest mowa o obligacjach, których emitentem jest skarb państwa czynnik uspokajający i wyciszający uaktywnia się z zadziwiającą siłą. Tym bardziej, jeżeli potencjalny inwestor, sięgając pamięcią wstecz nie może znaleźć przypadku kiedy to państwo nie wywiązałoby się ze swoich zobowiązań i nie wypłaciło posiadaczom obligacji obiecanych odsetek oraz zwróciło pożyczony kapitał. Zatem można inwestować. Czy raczej oszczędzać. I wprawdzie to nie jest tak, że taka forma lokowania oszczędności jest ustawowo zwolniona z ryzyka, to jednak wiele osób tak to odbiera, utwierdzając się w słuszności swojej decyzji. I nawet przez myśl im nie przejdzie, że przecież można podzielić pieniądze. Po co? Skoro wybrałem najbardziej bezpieczną formę inwestowania z możliwych, lub raczej dostępnych. I chociaż to myślenie obarczone jest kilkoma błędami, to jednak trzymając takie obligacje do dnia wykupu powinniśmy otrzymać z powrotem swój kapitał plus odsetki.

Jeżeli jednak potencjalny inwestor zgłębi nieco temat i zdecyduje się na bardziej elastyczną formę inwestycji jaką są fundusze obligacji, to czy jego ryzyko wzrasta czy maleje? Patrząc wstecz nie wyglądało to źle. W okresie kilku lat fundusze te na ogół radziły sobie całkiem dobrze, nierzadko pobijając oprocentowanie standardowych depozytów. Dodatkową zaletą był stały dostęp do gotówki, z inercją co najwyżej kilkudniową. System się sprawdzał. Do czasu. Ostatnie kilkanaście miesięcy boleśnie zweryfikowało oczekiwania inwestorów, którzy wybrali tę formę inwestowania, zwłaszcza jeżeli był to wybór obejmujący całość ich pieniędzy. Przykra niespodzianka w postaci straty kilku lub kilkunastu procent. W dodatku niezrozumiała. Zmaterializowało się ryzyko, które zawsze było obecne, tyle że jego skala zaskoczyła jeżeli nie cały rynek, to obecną na nim większość. Również tych, którzy z rynkiem kapitałowym byli związani od kilkudziesięciu lat. Z tą różnicą, że „zawodowcy” są w stanie wytłumaczyć zaistniałą sytuację, a przeciętny klient lokujący oszczędności w funduszach niekoniecznie.

W takich warunkach wspomniane „minus 10%” wywołało szok i niedowierzanie. Przecież miało być bezpiecznie. Co dalej? Sprzedać? Pogodzić się ze stratą i wrócić do sprawdzonych przez lata depozytów? Czy poczekać, aż odrobi? Pewnie dobrze zadać sobie pytanie o alternatywę. Wycofam się ze stratą i co później? Skuszę się na depozyt 6% w skali roku? Wówczas w dwa lata odrobię stratę. Pod warunkiem, że takie oprocentowanie lokat banki utrzymają przez najbliższe dwa lata. Tu także nie ma gwarancji. To może przerzucić te pieniądze na rynek akcji? Ale rynek akcji to zupełnie inna skala ryzyka. Większe wahania, silniejsza huśtawka emocjonalna. Decyzje co do przyszłości swoich inwestycji warto podeprzeć pojęciem, którego niektórzy unikają wraz z zakończeniem edukacji szkolnej. A przecież od dziecka znamy powiedzenie, że „Człowiek uczy się przez całe życie”. Fakt, często uczy się na błędach. Ale, aby ich uniknąć poszerzanie wiedzy wydaje się być konieczne. Tym bardziej, że jeżeli znamy przyczyny wydarzeń dotykających naszych pieniędzy, rozumiemy zależności pomiędzy inflacją, stopami procentowymi, rentownością obligacji itp., nie dość że będziemy w stanie zapewnić sobie spokojniejszy sen, to co ważniejsze, będziemy mogli efektywniej zarządzać swoimi pieniędzmi.