Dzisiaj sytuacja jest niepewna

Zgoda, jest niepewna. Ale podaj konkretny rok lub miesiąc kiedy sytuacja była „pewna”. Z  perspektywy czasu jest zdecydowanie łatwiej, prawda? A tu i teraz? Jeżeli szukasz pewności inwestując swoje pieniądze zostają ci następujące możliwości:

Hmm, tak właściwie to niewiele ci nie zostaje. Jeżeli szukasz form ulokowania lub przechowania pieniędzy, masz do dyspozycji lokatę bankową lub sejf. Może jeszcze obligacje skarbu państwa. Ewentualnie lokaty strukturyzowane z gwarancją kapitału. Ale czy te produkty wyczerpują znamiona rozwiązań inwestycyjnych? Raczej nie. Inwestycje zawsze wiążą się z ryzykiem. Czasem mniejszym, czasem większym, ale jednak ryzykiem. A niepewność jest wpisana w proces inwestowania. Jeżeli tego nie akceptujesz, w porządku. To nic złego. Wiele osób decyduje się tylko na tę formę oszczędzania, którą zna od lat, a czasem nawet dziesięcioleci. Problem zaczyna się dopiero wówczas, kiedy znane rozwiązania przestają spełniać ich oczekiwania (np. oprocentowanie depozytów spada do zera). Wtedy w sposób nagły zaczynają otwierać się na inne możliwości. Niestety, nie analizując ich, nie czytając warunków, czy choćby kart produktów. Takie pochopne działanie prowadzi do rozczarowania (w najlepszym wypadku), a czasem do tragedii (kiedy ktoś traci oszczędności życia bo skusiły go szybkie i wysokie zyski).  

To o co chodzi z tą niepewnością? Czemu ten argument jest wyciągany właśnie teraz? A w jakich czasach żyjemy? Na rynku akcyjnym skończyła się hossa, która trwała od 2009 roku. Na rynku obligacji skończyła się hossa, która trwała długo dłużej. Nowi inwestorzy, nowi to znaczy ci, którzy wchodzili na rynek w ostatnich pięciu, siedmiu czy dziesięciu latach nie znali innego scenariusza niż wzrosty. I nagle kubeł zimnej wody na głowę. Przyszło otrzeźwienie. Wcześniejsze zachłyśnięcie się wysokimi zyskami, sprawiło że ci nowi na rynku uwierzyli we własne umiejętności, dobrą koniunkturę i szczęście. Do czasu.

Dzisiaj jesteśmy w sytuacji kiedy nie dość, że rynek kapitałowy krwawi (akcje, obligacje, ale także kryptowaluty czy metale szlachetne), to w życiu codziennym docierają do nas niepokojące informacje. Od roku tematem numer jeden jest wojna. I to wojna tuż obok. Codzienne informacje wzmagają niepokój. Mało kto jest odporny na ten zalew wiadomości tak ciężkiego kalibru. A to nie jedyne niepokojące wieści. Rosnąca inflacja, ceny towarów codziennego użytku oglądane z coraz większą trwogą. Obawy przed groźbą deficytu w budżecie domowym. To część lęków, którymi żyje przeciętny Polak. I nic dziwnego, że w takim otoczeniu, dopada nas poczucie zrezygnowania.

Lepiej przeczekać na bezpiecznej lokacie niż nawet podjąć rozmowę o inwestowaniu swoich pieniędzy. A jak to się trochę odbije, otworzę się na nowe propozycje. Kiedy jednak jest lepsza okazja do zainwestowania, jak jest tanio czy kiedy już ceny pójdą do góry? Wiadomo, kupować trzeba jak jest tanio. To na co czekasz? A jak będzie jeszcze taniej? Fakt, tego nie wiemy. Precyzyjne określenie „dołków i górek” jest bardzo łatwe… po upływie kilku miesięcy lub kilku lat. Czy oznacza to, że jesteśmy skazani na łut szczęścia w inwestowaniu? Można na to liczyć, jednak lepiej zmodyfikować swoją dotychczasową strategię.

Zdecydowanie lepiej jest podzielić swój kapitał na kilka lub kilkanaście części i wchodzić na rynek „po kawałku”. Nie, to nie jest najlepszy sposób na maksymalizację zysków. To sposób na zapewnienie sobie odrobiny spokoju w niepewnym otoczeniu.